SNAJPERA piąte nie obowiązuje.
POLITYKA
Do zabicia człowieka wystarczy kula lecąca z energią 60 dżuli. Śrut wystrzelony z wiatrówki ma 17 dżuli. Pocisk z karabinu snajperskiego 3417 dżuli. snajper strzela raz i po to, żeby zabić
Trzecia zmiana wolę pogłębiła. – Jeden ze snajperów przyszedł do nas po akcji i poprosił o coś na sen, bo właśnie zabił kilkanaście osób i poczuł, że musi się z tym przespać, a bez chemii nie da rady – wspomina jedna z osób z personelu szpitala. Szczęśliwie w zajmowanej przez Polaków strefie nie działali wrodzy snajperzy, a miejscowi bojownicy nie strzelali zbyt celnie. – Gdybyśmy mieli do czynienia z irackimi snajperami, ofiar w naszych ludziach byłoby znacznie więcej. Dla mnie jest jasne, że trzeba się porządnie wziąć za szkolenie strzelców wyborowych – mówi gen. Waldemar Skrzypczak, dowódca Wojsk Lądowych.
Generał Różański w 2005 r. postanowił wziąć sprawy we własne ręce. Zaczął słać do przełożonych noty z pomysłem stworzenia pierwszej w Polsce nowej formuły szkolenia snajperów. A po cichu we własnej brygadzie tworzył podwaliny pod taki ośrodek. Pierwsze kontakty z wojskową górą były mało zachęcające. – Gdyby nie pomoc gen. Skrzypczaka, to szkoła może nigdy by nie powstała – wspomina Różański.
Juliusz Ćwieluch WIęCEJ TU ---> POLITYKA
======================================
Express Ilustrowany
Czwartek 19 lutego 2009 roku
W nocy przyjechał helikopter!
Od strony Brzezin wjechała wczoraj w nocy do Łodzi wojskowa tatra z przyczepą, na której został umieszczony helikopter Mi-2. Kolumna zatrzymała się przed Wojewódzkim Sztabem Wojskowym przy ul. 6 Sierpnia, gdzie powstaje skansen militarny.
Fot. Jarosław Ziarek
Śmigłowiec przyjechał z jednostki lotniczej w Mińsku Mazowieckim. Zanim jednak został ustawiony na platformie, wojskowi technicy zdemontowali łopaty, przekładnię i z maszyny spuścili paliwo i olej. Trasę przejazdu zaplanowano tak, aby helikopter mógł się zmieścić pod wiaduktami.
- Choć pogoda była fatalna, obyło się bez przygód. Jechaliśmy przez Grójec, Moszczów i Rawę Mazowiecką z prędkością zaledwie 40 km na godzinę - opowiada dowódca konwoju kpr. Łukasz Jędras.
Wczoraj przed południem do Łodzi dotarli także technicy śmigłowcowi z 23 Bazy Lotniczej z Mińska Mazowieckiego, którzy zajęli się zamontowaniem w maszynie wirnika i łopat. Wcześniej za pomocą dźwigu podniesiono helikopter z przyczepy i ustawiono go na ziemi. To zadanie wykonali strażacy z jednostki przy ul. Wedmanowej. Mi-2 został odholowany na teren skansenu. Stanął przy czołgu T-34, samolocie szkolno-bojowym "Iskra" i zabytkowych armatach przeciwpancernych kal. 57 mm, które podczas ostatniej wojny brały udział w walkach z niemieckimi czołgami Panther i Tiger.
Mjr Andrzej Jeziorski, rzecznik WSzW w Łodzi mówi, że helikopter w armii służył 30 lat. Przez cały ten czas sprawował się bez zarzutu. W ostatnich latach był na wyposażeniu wojskowej grupy poszukiwawczo-ratowniczej i uczestniczył w wielu niebezpiecznych akcjach.
(em)